Czy to ten gest ponownego przejścia? Ręka głaszcze dywan, usta wymawiają.
Słowa wilgotne śliną i pełne wczorajszej dyskusji.
Zaniemówiłaś, ja nie próbowałem.
Światło wlewa się zza parapetu.
Kropla twojej rosy, którą wygrzebuję co rano, z tego fragmentu ciebie. Twój uśmiech pod moimi palcami. Błyszczą wilgocią.
Telefon dzwoni tłumiony kołdrą.
Park zardzewiałych rurek, poplątanych i najeżonych. On chce posmakować dzieci.
Chroniliśmy je w domu, opowiadaliśmy.
Te opowieści o ubranych na czarno panach.
Krew Hani, niestraszna swoją potwornością.
Jej dramat wygładzony latami naszych zmarszczek.
Ty też byłaś obojętna.
Słońce zaciemnia drogę rozbłyskami, dodajesz gazu.
W radio jakiś człowiek opowiada o tym, jak to pewnego razu przy stole, dyplomaci nie potrafili dojść do porozumienia.
My rozumieliśmy się jeszcze przed godziną.
Dodane przez harpro
dnia 22.02.2008 11:52 ˇ
4 Komentarzy ·
789 Czytań ·
|