Błyszczą kryształem kurzu pożółkłe gazony
Trachit leje się z nieba, skrzypi pył gorący
Szara zgraja plugawców wymienia ukłony
Krztusi się ciepłym piachem, łyka smród duszący
Zapełniają się z wolna brudne trotuary
Blask świec wypala arak i krwiste kawony
W duszy gorzko i pusto, piję miasta brudy
Upaja mnie nienawiść, spijam żal czerwony
Matowe szkło karafki odbija drgnienia nudy
Zgniły róż przypomina stęchłe buduary
Nuda sączona z wolna uderza do głowy
W gazowym świetle latarń błyszczy bruku rosa
Stos krwawych luidorów, dziewki śpiew gardłowy
Dawnej słodyczy krople zeschły w gorzki osad
Ciężka radość przesiąka miasta kuluary
Wiosna - kwitną rynsztoki, świat pragnieniem dyszy
Upojny bukiet estrów zmusza nas do czynu
Wszystko - byle się wyrwać z tej przeklętej ciszy
Giniemy w pełnym blasku, w woni rozmarynu
Nasze życie opieją liche memuary
Dodane przez AMirecki
dnia 20.02.2008 16:27 ˇ
8 Komentarzy ·
761 Czytań ·
|