Nie milknie mżawka, nawet krótka drzemka
zamienia się w śpiączkę. Kroplówka wypełniona
miastem - nieprzejezdne ulice w godzinach
szczytu, maseczki przeciwpylne, kilka nowych
lokali - kebaby w promocji. Dwa w cenie jednego,
to jak kolejka linowa na K2.
Nie milknie mżawka, leżę gdzieś w pół drogi.
Cztery tysiące metrów z sosem średnioostrym.
Tak, żeby nie przesadzić, nie zaczerwienić się.
Kazde słowo będzie użyte przeciwko, nie dla dobra
sprawy - przyjadą czarnym mikrobusem* pod dom,
tak dalej być nie może panie K.
Ale teraz wszystko może się zdarzyć, wszystko
albo nic. Więc już na samym szczycie będą pola
maku, będzie Monte Cassino i Casablanca.
Ktoś zacznie mnie szarpać, podnosić z dywanu,
suszyć ciało, pompować świeżą krew, żebym nie zapomniał,
że czas to kebab.
* Kia ? - czy cep ?
Dodane przez Kamil Brewiński
dnia 16.02.2008 22:31 ˇ
3 Komentarzy ·
772 Czytań ·
|