Niekiedy bywa się stawianym w głupiej
sytuacji. Bywa też, że w niczym to nie przeszkadza.
Na tyłach historii pojawia się jakiś
przybłęda i swoim obcesowym wtargnięciem
próbuje coś wskórać.
W każdej nonszalancji kryje się jednak
zarodek litości. Spuszczanie z obranego
tonu następuje niezwykle rytmicznie, jeśli chodziłoby tu
o przytoczenie bardziej charakterystycznych oznak.
Ale widocznie nie chodzi.
Jak kiedyś, wychodzą teraz tysięczne odmiany
czegoś stałego, odwiecznego w swojej treści. Chcielibyśmy
mieć to już za sobą, lecz niekoniecznie jutro?
Puszczamy się więc przodem, rzuceni jakby
świeżym podmuchem. dziennego przypływu.
Błędne ogniki rozpalają się w czyichś skupionych
oczach, opowiastki rozrastają się w coraz to
większe partie. Nie przybywa od tego znaczeń
w miejscach, które zasługiwałyby na to od dawna,
choć miejsca unieważniają swoje punkty odniesienia a
pragnienie ich zmiany nie dotrzymuje swoich obietnic.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1387 Czytań ·
|