Tym razem Gary postawił na pro-konfesjonalizm.
Zamknął się na dobę i grał, sam i tam gdzie chciał.
Ze strun sypał się miodowy pył, przebijały kości
przez skórę. Marsz do Brukselii! W przedszkolach
gada się już o rewolucji. Niedobrze, bo w tym kurniku
światło spada na zamalowane kwoki i wydbane
kurczęta. Reszta jest w stolicy i wyjada ewentualnie
cykorię zwijaną boczkiem. No i nie bocz się tak, kiedy
puszczają mi struny. Też chce się wyrwać kilka stref
stąd.
Dodane przez vigilante
dnia 12.02.2008 19:20 ˇ
15 Komentarzy ·
1413 Czytań ·
|