Skraj placu. Kilka ławek obsadzonych
gronami uczniów w błękitnych obręczach
tytoniowego dymu. Dalej klęczał
Olek, tutejszy wariat, nawiedzony
przez stada świętych. Owady karmione
słońcem, kolumny much tkały naręcza
świateł pionowym ściegiem. Dalej tęcza,
graffiti Boga. Ślad psa uwieczniony
w betonie. W ciszy snu nawiedzonego
Olka rozległ się nagle chrobot liścia
po bruku wiatrem w niebyt pędzonego.
Szkoda. To jeszcze nie godzina przyjścia.
Mieszczanie z psami. mądrość i głupota
ludzi i chmury kapiące od złota.
Dodane przez wojtu
dnia 11.02.2008 23:15 ˇ
12 Komentarzy ·
912 Czytań ·
|