- Dlaczego tak podle mnie traktujesz? - zapytał Rozum
- Bądź sprawiedliwy, dźwigam ciebie i życiem ćwiczę
Myśli zapisałem i w definicji. Twoja strawa: gwiazdy
pismo i zdrowie, koło, trwałość ścian i pytające narody
Tobie sława odkrywcy i zazdrość gawiedzi
- Nie o tym mówię, lecz, że jestem niewolnikiem woli
i uczuć. Żądza, strach i próżność mocniejsze!
Brudzisz mnie kłamstwem chęci i niedomówień
Cierpienia się lękasz i śmierci, choć "one są prawdą"
Ja, do drobiazgów: dwa dodać dwa... i na każdą wojnę:
seria w drzwi, strzał w głowę, detonacja w tłumie!
- Musiałem cię powściągnąć, Rozumie. Obiecywałeś
owoc metody i celu, wielkość i mądre szczęście
Zamiast nich, natrętne latami: - Skąd jestem i dokąd?
Śmieciem czy wybrańcem? On istnieje, czy idea?
Dwoistymi odpowiedziami utykam milion lat? Prowadzisz
po omacku i do połowy, a ja muszę dalej. Twoja
nieznajomość eschatologii - obrazą czekających
- Ten lament wysoki, miarą szczęścia! Nim, wypowiesz
początek wszystkiego i wszystkiego koniec. A kto
prócz mnie zliczy, porówna, sylogizmem uzasadni
prawdą błyśnie? Bez wagi i miary, bez abstrakcji?
Przed kim będziesz dochodzić? Gdzie pierzchniesz
z ciemności? Komu poskarżysz?
- Światem jestem, nie światłem. Skąd jestem, nie wiem
Przez strach i nadzieję pomijam pytania. Lecz i ty
Rozumie, przytakujesz chytrości i przed miłością
klękasz. Bez woli, leniwa potencjo, mądra dla chleba
głupsza dla szczęścia, wskaż, mimo wszystko:
mądrzejsza droga mi potrzebna, czy szczęśliwsza ?
Dodane przez Grzegorz Moss
dnia 10.02.2008 21:31 ˇ
10 Komentarzy ·
799 Czytań ·
|