| Przed lustrem, w lustrze, patrzy, dotyka tafli falującej, wymykający się czas pod powiekami zamyka, połyka krople rozczarowań.
 
 Pstryka palcami, bzyka skrzydełkami, koronuje się koronami drzew i
 między liśćmi znika. Chce dotykaną być i chce dotykać,
 uśmiechami fikać do nieba, nie bać się nigdy i nie rozczarowywać.
 
 Alicja.
 Zamierza czuć najczarowniejsze zaczarowanie, aż do syta niemal niemożliwego,
 z niego się wymykać w przestrzenie złączeń, w których serce i ciało się odmyka.
 
 Alicja,
 po raz kolejny znika do nikąd, w najgłębszą głębinę czarnego cylindra,
 pochłaniającego czas nieubłagany w swoim odchodzeniu.
 
 Już tylko prawdziwy czarodziej wyciągnie ją stamtąd,
 najpewniej za uszy.
 
 |