M... w śmiertelnym uścisku.
Wiara moja Panie mocno się zachwiała,
Co Ci była winna ta dziecina mała,
Żeś nie podniósł ręki, nie świsnął bizunem,
Nie uderzył gromem, nie strzelił piorunem
Gdy, widziałeś przecież jak nieludzkie męty
Pchają go w wezbranej otchłani odmęty,
On bał się i płakał i prosił litości,
Twojej mu zabrakło, Bożej Opatrzności
Nastała martwa cisza, ucichła wrzawa,
Oniemiała Polska, zamarła Warszawa,
Stłamszony jak gałgan leżący na brzegu,
Z nim zastęp aniołów w podwójnym szeregu,
A każdy w ręku trzyma bukiet białych róż,
Lecz gdzie był do cholery jego Anioł Stróż?
W zastygłych źrenicach - dlaczego?, pytanie,
Ja mu nie odpowiem, Ty mu powiedz Panie
Jak ciężko umierać kiedy zdradzi matka
A ma się dopiero małe cztery latka,
Lecz dla Ciebie ważną musiał być osobą,
Stał się teraz pewnie Twych komnat ozdobą,
I choć nie mnie sądzić Twoje zamierzenia,
Jako człowiek słaby mam chwile zwątpienia.
Dodane przez leszek kulig
dnia 07.02.2008 17:22 ˇ
8 Komentarzy ·
896 Czytań ·
|