Poprzez zaświaty, przez mosty wiszące
nad przepaściami epok i pokoleń,
suną szkielety jak kłosy na łące;
kręg trze o kręgi, a goleń o goleń.
Kamyk się z procy turlika w czerepie,
bagnet tkwi w żebrach, kosa wyżej uda,
bezręcy kroczą, o czaszkę skróceni,
którą trącają uzbrojeni w szczudła.
Walczyli w blasku, zabijali nocą,
ale dla kogo ginęli i po co,
skoro perfidna wciąż wojna na słowa?
Na szczytach władzy koszmarne oracje.
Choć jednej wiary i tej samej nacji -
pełna trucizny adwersarzy mowa.
w/r
23.01.2008 r.
Dodane przez stary krab
dnia 25.01.2008 11:52 ˇ
15 Komentarzy ·
880 Czytań ·
|