daleko stąd zostawiłem swoje ciało i to światło,
które mnie rodzi przy tobie.
słoneczny splot zdarzeń. stopy głęboko grzęzną w piasku, znaczymy ślady.
gdyby spadł śnieg pewnie miałabym za niski przegub. pewnie nawet dwa
wyjścia: znajdź albo zgub mnie. w poprzek brzegu palisada. rozmokłe belki,
po kolana w morzach, oceanach. skały do rozbicia albo port do zacumowania.
poza sezonem utonięć się nie zauważa. znasz te sztuczki? sprowadzam cię tu,
na manowce, po bursztyny. dawniej chłopcy poławiali je na wyścigi,
kaleczyły im dłonie, wchodziły jak drzazgi. przed nimi wody się rozstępowały,
pod naszą nieobecność zasklepiają się rany. jeśli przyniesiesz mnie taką do domu,
w kieszeni, z węzłem włosów nad karkiem, z kimś w środku - będę tym bursztynem,
tą drzazgą.
Dodane przez latortura
dnia 11.01.2008 16:14 ˇ
4 Komentarzy ·
975 Czytań ·
|