z uszu wylał się wieczór
i zakazał głośnych rozmów.
lód chrupał pod stopami a
samochody świeciły pustką.
gdyby stanąć w miejscu
można było uchwycić ruch
ziemi wokół własnej osi,
spłaszczonej polarnymi czapami.
zza winkli wychodziło życie
i pytało o czas, który
rozprężał się przy tykaniu
wskazówek i poruszaniu ust.
to słowa co bolą i
minuty co uciekają.
w tle był świat, odbity
na szerokich witrynach.
wtedy przecierałem rękami szybę.
Dodane przez cosac
dnia 02.01.2008 11:37 ˇ
4 Komentarzy ·
865 Czytań ·
|