Lato w uśpieniu, w drugim trymestrze podchodu. Od kiedy
pamiętam: małe dziedzictwo łóżka, spadochrony prześcieradeł -
wszystko podeszło pod próg i kołacze. Otwarte -
zbieram szlam i papierki. Jestem nocną lampką miasta
w środku okna, niebo pieczętuje rzekę, śmierć odkrywa pęknięcia.
Ścieżki trzeba od nowa nazwać, zaznaczyć wapnem, podłożyć
drewniany klocek pod drzwi, i nie wychodzić. Bary bronią się
miedzianym groszem, owacją pijanych. Na zabłoconej podłodze
plamki, głos niesie się zza drzwi, wypala.
Dodane przez kyo
dnia 31.12.2007 15:10 ˇ
9 Komentarzy ·
852 Czytań ·
|