Ze słabości mojej
Rozliczysz mnie Panie
Z błądzeń moich
I tych dróg na skróty
Bo o drogę
Nigdy nie pytałem
Buty niosły same
Nie zawsze pokorne
Nie trzymały mnie
Nawet szalone sznurówki
Z małóści mojej
Rozliczysz mnie Panie
Że cieszyłem się
Nad trawy pochylony piórkiem
I że chciałem
Czasem nad ranem
Złowić w wiersz
Puszczoną prze Ciebie jaskółkę
I z kielicha
Rozliczysz mnie Panie
Z tych dymiących
Jasną pianą kufli
Kiedy w głowie mej
Kilka było planet
A ja chciałem
To przed Tobą ukryć
Z wszystkich grzechów
Rozliczysz mnie Panie
Na wieki wieków amen
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1414 Czytań ·
|