| Do świętej śmierci  dziecięcej duszyNóż wbrew ostrymi razami siecze
 Z rozciętej ćwierci zwierzęcej tuszy
 Wzdłuż krew słonymi strugami ciecze
 
 Pierzyną gleby go nie otuli
 Miast kołysanek nuci litania
 Niech płyną żeby w łonie matuli
 Z gwiazd układanek cucić z konania
 
 Los zapisany na nieboskłonie
 Gwiazdy niewinnej matczynej trwogi
 Cios zadawany nam w wielozgonie
 Każdy chce innej dla syna drogi
 
 Pcha jego ciało w zgniłość pęcherzy
 Skóra plugawa chleba zatruciem
 Dla niego mało miłość macierzy
 Która napawa Nieba współczuciem
 
 Kona niebożę choć tryskał życiem
 Coraz to chwiejny czas prym zabiera
 Ona Cię Boże pozyska skrycie
 Po raz kolejny wraz z nim umiera
 
Dodane przez Burzan 
dnia 17.12.2007 19:55 ˇ
9 Komentarzy ·
982 Czytań ·
   |