opuszki lekko mijają śliską prawdę
gładzą uszy wyziębłe przeczuwa nos
kpinę ustawowych wyuzdanych ust
języczek szorstki zlizuje łacińsko jasne
maksymy z sierści odkaża niewinną dupę
wojewodzie to wolno a ja puk-puk
z drzwi do drzwi a zamyka je wszystkie klucz
jednaki - wytrych koperty z weneckim lustrem
drgająca woń przyczajenia prostuje ogon
niosą mnie w główkującą noc kocie łby
pleców stary paragraf odgina hymn
nucony cicho bo z Polską na ustach drogo
sprzedaje się wyleniałą i wyprawioną
skórę - wy moje synki to wiecie już
jak urządzić się w biurwach - to wiecie już
najlepiej spać tam gdzie ciepło puchato wonno
- to ja
- to proszę zaczekać
i czekam i czekam
deszcz za oknem zacina do ognia lgnę
w rzeźbach kominek ogrzewa krew
leniwa panleukopenia jak lew
ziewa
przelewać?
kasa gotówka a tak jest wszystko
- wejdź - podaje mi rękę - no nie przez próg
- tam kuweta - instrukcja jest jasna jak
obrazy mistrzów na tle murmuranda
bliskość
nieznośna z cygar anginny ustępów oddech
targa mną sprawiedliwość jak kotem haft
czołgam się do miseczki - liżąc blat
aż akt
strzelista kolumna się staje mostem
Dodane przez w łodzi mierz
dnia 01.12.2007 12:54 ˇ
5 Komentarzy ·
795 Czytań ·
|