Deliberujesz poza ciałem. I wszystkie przedmioty rozstępują się
na stole. W środku miasta, z głową tuż obcą obok. Pamiętasz
księżyc sunący gęsiego po niebie, na kostce rzep? I że stoimy tu
właśnie wysłowieni w innym liście, w innym języku, egzotycznym
jak śnieg w oczach.
Mieliśmy się rozbierać. Skrzydło po skrzydle. Słowo po słowie.
Deliberujesz ciałem a wszystkie przedmioty rozstępują się, zgrzytają
kości, pachną maki. Trzeba będzie wybrać się w podróż. Weź mnie
i przepisz na parapecie. I milcz na oścież przecież, nie przypadkiem
jestem cała lecz zdrowa. Kości są na miejscu; prywatne ości
w wynajętych ciałach, też, dziubku.
Dodane przez vigilante
dnia 29.11.2007 14:12 ˇ
12 Komentarzy ·
1471 Czytań ·
|