Nagły zachwyt zniewala mnie
od rana niespokojnie wiercę się
coś uwiera w gardle
nie mogę mówić
nic nie słyszę
tylko patrzę obserwuję popatruję
raczkujący dzień
jak niemowlak różowy świtem
pełzający wolno
przed oczami nasyca się kolorami
nabiera wagi i znaczenia
pęcznieje od zdarzeń
nadyma się słowami i liczbami
chwila staje się podniosła
codziennością
co dzwoni w uszach wysusza usta
sypie piasek w usta
będę miał o czym myśleć
gdy słońce roztopi się
za czarnym wzgórzem
w złotym jeziorze marzeń
będę miał o czym śnić
w bezksiężycową noc
gdy uniesie mnie radość
w ramionach przytulę nadzieję jak skarb
na zawsze szczęśliwy
Kraków, 05.11.2007
Dodane przez arekogarek
dnia 27.11.2007 15:09 ˇ
6 Komentarzy ·
885 Czytań ·
|