W planie całości wyglądasz jak Jonasz,
wyrzucony przypadkiem na brzeg wyspy.
Ciemność sukna nieco starta na brzegach.
Wracasz pieszo przez powietrze, pchany
podmuchem zwątpienia - Zadzwoni? Będzie
słyszalny? Wyglądasz jak kwiat, na moment
przed ścięciem. Wyobrażam sobie ciebie,
gdy czekam na J., jak w czarnym płaszczu,
z binoklem, bo w innej już jesteśmy epoce,
patrzysz. Chcesz usłyszeć znów tę niepewność.
Emocje są jak dwa końce blizny, nie mogą
się zrosnąć. Skończyć, w raz zaczętym punkcie.
Purpurowe niebo, od słońca kradnie barwy,
rysuje cienie, które chciałyby być namiastką
nieskończoności. Obejmuje nas nawias czasu,
ty czekasz na dźwięki, ja na nią, która się poskarży
że zgubiła rękawiczki. Deszcz szumi w rynnach,
rozkładasz parasol i znikasz na jednej z maleńkich ulic.
Jak strużka farby, co spływa po płótnie
i zasycha.
Dodane przez Sławomir Hornik
dnia 10.11.2007 09:15 ˇ
11 Komentarzy ·
854 Czytań ·
|