Byłem na krańcach dróg zbierając żniwo lat
samotnie tuląc noc, szukałem światła
na ławce w parku witałem brzask
a mistrza nie było
robotnik kamienie w dłonie brał
padałem życiem swym spodlony
zły prowadziłem los, zły czas
nie byłem wiatrem dobrym i byłem sam..
a mistrza nie było
robotnik kamienie w dłonie brał
skąpany w strumieniu swych mar
zapomniany szary kamień
byłem rzucony pod nogi.. w pył
a mistrza nie było
robotnik kamienie w dłonie brał
kamieniem węgielnym być móc
chciałem tak... robotnik wyrzucił
kamień...betonem fundament lał
gdy nadszedł mistrz
poczułem żal
04-11-07 Marcin Kłapsia
Dodane przez Hiram
dnia 04.11.2007 00:56 ˇ
4 Komentarzy ·
674 Czytań ·
|