|
dnia 25.06.2024 19:11
Empatycznie, choć przecież sądzę, że Marta i w chłodnym kościele Martą być nie przestaje.
Pozdrawiam |
dnia 25.06.2024 20:27
Po pierwszej, dobrze rokującej, mam niedosyt. Pozdrawiam. |
dnia 26.06.2024 07:32
Dostrzeżenie archetypu w codziennym zdarzeniu powoduje, że właściwym dziełem sztuki jest to zdarzenie, a tekst jest jedynie drogowskazem.
Podoba mi się ta strategia twórcza, nawet jeśli jest jednorazowa . |
dnia 26.06.2024 14:37
barwne promienie
sączą się z witraży
za chwilę
znowu będę Martą
..się tyle się i tak |
dnia 26.06.2024 21:23
podobnie, jak silva, pozdrawiam miło :))) |
dnia 28.06.2024 13:16
ciekawa koncepcja i treść, formy się nie czepiam, bo też
ona zależy tylko i jedynie od Autorki,,, pozdrowionka,, |
dnia 30.06.2024 20:54
Bardzo Wam wszystkim dziękuję i odpozdrawiam serdecznie :) |
dnia 02.07.2024 10:00
Podobnie jak silva, mam niedosyt, i chyba wiem, dlaczego.
Wiersz jest oparty na kontraście między dwiema biblijnymi siostrami - Martą (zabieganą, krzątającą się, zajętą obowiązkami, uwikłaną w codzienność) i Marią (całkowicie poświęcającą swój czas i swoją uwagę Chrystusowi). Zakładam, że o wyeksponowanie tej różnicy chodziło w utworze.
Atmosfera kościoła - cisza, chłód, spokój, sprzyjają religijnej medytacji, zadumie, zbliżają do Boga, pozwalają oderwać się od pośpiechu i krzątaniny. Tutaj peelka ma stać się Marią. to jest ta chwila.
Opuszczając kościół - znów daje się porwać przyziemności codziennego życia i przemienia w Martę, która nie ma czasu na Boga i nie poświęca Mu zbyt wiele uwagi.
Problem z tym wierszem mam taki, że brakuje mi trochę tej Marii w pierwszej strofie. Jet atmosfera kościoła, uroczysta, odświętna, ale sam nastrój to za mało. Aby w peelce zaistniała Maria (oczywiście niewymieniona z imienia, to byłoby zbyt toporne), warto zaznaczyć w jakikolwiek sposób choćby cień jakiegoś doświadczenia religijnego.
Maria przecież wybrała relację z Panem Jezusem. Ty ograniczyłaś się do odczuwania wrażeń w kościele, a to zaledwie preludium, scenografia, nakreślenie kontekstu.
Przydałaby się jakaś krótka środkowa strofa, w której Maria da o sobie znać. Coś więcej musi się wydarzyć, poza kontemplacją uroczystego otoczenia.
Przykładowo, może wykorzystać te witraże, które zazwyczaj ukazują obrazy z życia Chrystusa - tu jest przestrzeń dla Marii, spragnionej kontaktu i interakcji z Bogiem. Albo dodaaj jakiś inny element wystroju kościoła - krucyfiks, obraz, rzeźba, do którego można się bliżej, bardziej emocjonalnie odnieść.
Tutaj interakcja zachodzi między peelką a ciszą - mrokiem - światłem. Owszem, Bóg może przez nie przemówić, tylko w tym wierszu to słabo wyszło, może z obawy, żeby nie epatować "kościółkowością"...
Pozdrawiam,
Glo.
Taki mój pomysł - ad hoc - na coś między strofami (najprościej, jak się dało, bo chyba taka jest Twoja stylistyka), żeby mniej więcej pokazać, o co mi chodzi, czego brakuje mi w kompozycji wiersza.
cisza chłodnego pustego kościoła
lekko mi dłonie złożyła na czole
barwne promienie sączą się z witraży
przyszłam
i jesteś
za chwilę znowu będę Martą
która
biegnie na tramwaj po rozpalonej ulicy |
dnia 02.07.2024 10:02
Przepraszam za literówki, mój stary laptop płata mi psikusy. |
dnia 02.07.2024 21:44
Gloinnen bardzo, bardzo Ci dziękuję za obszerny i jak zawsze merytoryczny komentarz. Przyznaję, że zanadto "przystrzygłam" ten wiersz, nie chciałam żeby był taki nazbyt modlitewny, więc poskreślałam to i owo i zostało nieomal haiku :)
Twoja propozycja będzie dla mnie inspiracją- na pewno jeszcze nad nim popracuję.
Dzięki raz jeszcze, pozdrawiam ciepło |
|
|