|
dnia 20.04.2024 13:58
Świat jest zdecydowanie inny niż ten, który pamiętała staruszka - zwariowany. O wiele bardziej galopuje, kusi, a co za tym idzie, wyciąga po nas swoje macki.
Jest wyblakły, jak wyblakłe są według starszej pani wszystkie kształty i wartości. Choćby ślub, który stracił biały welon, chłopcy zamiast narzeczonych... Dziwny jest ten świat...
Brak czasu dla najbliższych powoli staje się normą, co jest niesamowicie przykre. Kiedy do tego przestajemy się w tym szaleństwie liczyć z powodu wieku, samotności, czy choroby, kiedy przestajemy być potrzebni temu światu i całemu otoczeniu, a wszystko dzieje się już poza nami, wpadamy w tę kapsułę czasu odpływając w znane nam rejony. Myślę, że trudno szukać podobieństw (choć nie twierdzę, że zupełnie ich nie ma), wszystko idzie niby do przodu, szkoda tylko że kosztem wzajemnych relacji.
A czas? - nie będzie na nas czekał.
Trudny, smutny, ale jakże ważny temat poruszyłaś Izo. Pozdrawiam. |
dnia 20.04.2024 15:16
Niepokojący obraz - niewątpliwie, ale czy wszystkie staruszki są tak "niekumate"? Nie wiem, jednak przypuszczam, że i wśród młodych "niekumatych jest coraz więcej, na dodatek zagubionych, stąd psychiatria dziecięca kwitnie... A co do staruszek - doświadczenie też ma sens, czego młodzi jeszcze nie roumieją, oczywiście nie wszyscy...Piszę sobie z lupą , odkąd czcionka zmalała na PP po tym hakerskim ataku... Dwie lupy też mam... Pozdrawiam. |
dnia 20.04.2024 17:14
Nigdy wcześniej postęp nie dokonywał się w takim tempie jak w czasie życia ostatnich dwóch- trzech pokoleń, dlatego obecnym seniorom trudno to przyjąć. Ale zawsze były napięcia na linii starzy- młodzi, a jak ci młodzi stali się starzy to uwaząli że kolejni młodzi wyłamują się z form, nadeptują na linie. Od wieków wieków :)
Pozdrawiam |
dnia 20.04.2024 19:02
marguerite, silva, antydesperant...cóż czas biegnie i nie ogląda się za staruszkami.
Dziękuję za czas z moim słowem i pozdrawiam:)
silvo - ja na komputerze powiększyłam sobie czcionkę i jest oki. |
dnia 20.04.2024 19:05
Zatem ja pewnie nie umiem, w swoich dokumentach owszem, ale nie w tych okienkach na PP... Pozdrawiam. |
dnia 21.04.2024 06:14
Już odkryłam, jak się powiększa... Co za ulga! Moja głupota jest nieuleczalna... Pozdrawiam. |
dnia 21.04.2024 07:28
silva ...widzisz jaka mądra kobieta z Ciebie :)...i zaraz lżej patrzeć i czytać. Dobry dzień niech będzie z Tobą :) |
dnia 22.04.2024 20:03
z życia wzięte, świetna puenta, pozdrawiam |
dnia 24.04.2024 12:01
Oj zmieniło się bardzo wiele, i to zaledwie na przestrzeni dwóch pokoleń...niby młodzi mają łatwiej, żadnych "obyczajowych" ograniczeń, ale nie jestem pewna czy są przez to radośniejsi.
Ostatnia myśl z wiersza, ta o czasie, którego już coraz mniej, też mnie często nawiedza.
Pozdrawiam |
dnia 26.04.2024 15:06
Dwie pierwsze strofy - w mojej subiektywnej ocenie - zbyt zrzędliwo-dydaktyczne.
"bo co z tego że ktoś rusza ustami
kiedy ona nie rozumie" - w tym zdaniu zawarte jest sedno, tu przebiega granica dwóch światów, dwóch czasoprzestrzeni, dwóch mentalności.
"oni nie mają czasu dla niej
ona nie ma go wcale
minął" - w tym fragmencie też sporo się dzieje. Czas przestaje być wspólnym mianownikiem międzypokoleniowym i to jest w ogóle bardzo przygnębiające, bo de facto jakaś chwilowa moda nagle determinuje globalne postrzeganie stosunków społecznych.
Kiedyś życie w rodzinach międzypokoleniowych było normą i ta ciągłość rodzinna zostawała zachowana, nie pojawiała się obojętność, wykluczenie. Obecnie usamodzielnianie stało się presją społeczną. Młode małżeństwa żyjące z rodzicami traktowane są jako niezaradne, pasożytujące, a media bombardują przekazem, zgodnie z którym współdzielenie domu/mieszkania z rodziną jest jedynie źródłem kryzysów, konfliktów i traum
.
W zamian społeczeństwo proponuje różne protezy. Seniorów zachęca się, do aktywności "na własny rachunek" - podróże, rozrywki, uniwersytety trzeciego wieku, itp. Co nie jest samo w sobie złe, bo wiek nie powinien nikogo zamykać w czterech ścianach. Z tym że aktualny model społeczny usiłuje zastąpić naturalne, głębokie relacje międzyludzkie hedonizmem, na bazie którego tworzą się interakcje tymczasowe, doraźne.
W powyższym wierszu smutne jest też odrętwienie mentalne drugiej strony. Opisana seniorka okopuje się w swoim niezrozumieniu, za firanką; świat jest dla niej już nieatrakcyjny, zdegradowany. Prawnuki interesują się jakimiś głupimi grami, filmami... Nie ma podłoża i chyba chęci, ani z jednej, ani z drugiej strony, żeby znaleźć wspólną pasję.
Różne lokalne organizacje, biblioteki,domy kultury, domy seniora, świetlice - próbują organizować wydarzenia przeznaczone zarazem dla seniorów i dzieci/młodzieży, coraz popularniej działają w tym zakresie wolontariusze. Dobre i takie światełko w ciemności, choć nadal to wydaje się dołujące, że taka staruszka może otrzymać więcej od obcych dzieci, niż od własnych wnuków.
Pozdrawiam,
Glo. |
|
|