Wszechświat poza zasięgiem
arbiter elegantiarum: mdławy zapach opatrunków,
które zrywali lekarze w winnickim lazarecie
z twarzy małego Romy.
Nie przeżyje - kiwali głowami,
odgrzebując spod popiołu i dymów
Herkulanum w jego zapętlonym śnie
o pasemku włosów.
Zdążył jeszcze pogłaskać.
Zamiast zlizywać kosmogonie z fortepianowych klawiatur
wolę pierwsze nieporadne próby na akordeonie,
rehabilitację palców cudownie rozdzielonych
po stopieniu w jedno
decrescendo.
Ta ręka nie będzie karmić absolutem
pudeł rezonansowych,
ani stroić w błękitne glorie
szlachetnych fraz.
Ona nie przestanie szukać matczynego kosmyka
między pustymi dźwiękami, dudnieniami
wietrzejącymi wśród pogorzelisk.
W tym samym czasie fatyganci gipsowych muz
wypełnią (dajmy na to) Bolszoj Teatr
solennymi westchnieniami.
Uronią niebiańską łezkę nad miedzianym popisem wirtuoza
o nieskazitelnie uduchowionym czole.
Dodane przez Gloinnen
dnia 29.03.2024 21:04 ˇ
3 Komentarzy ·
231 Czytań ·
|