niebo złowieszczo rysują kontury chmur. żar odszedł
przedwczesną jesienią. Marlin omija liście taplane w kałuży.
pozostaje zachwyt dla rzeźby latarń i mniej statecznych konarów drzew.
bez mroku park nie miałby czym oddychać. nic nie mogłoby być nieoczywiste.
niewyjaśnione byłoby gdybanie o deszczu i odgłosy niewiadomego.
Marlin ledwie widzi rysy dachów pół kilometra nad ziemią. przestrzeń
wypełnia szkło z betonem i ludzie żyjący w działowych kontenerach.
stonowane w kilku barwach kanty wspólnych wind z obowiązkowym milczeniem.
Dodane przez Martuska
dnia 19.10.2007 07:43 ˇ
1 Komentarzy ·
785 Czytań ·
|