jednego karmi Mozart drugiego Beethoven
tamtego poi Gershwin innego zaś Bizet
a mnie wzruszają żaby w sadzawce za domem
ich arie i symfonie o wieczornej porze
co raz gdy która z głębi na taflę wychynie
albo skrzeknie co w trawie po pracy dniu ciężkim
biegnę cicho w szuwary by popatrzeć na nie
i cały się wsłuchuję w występ najprzedniejszy
o życiu o miłości słodkiej tajemnicy
o cierpieniu zazdrości wędrówce po władzę
o wielkiej świata prawdzie szczęściu bycia nikłym
nie ma nic piękniejszego niż koncerty żabie
|