Nie każdy przypadek jest tchnieniem
światła, rozwiązłą duszą,
która zgubiła własne ciało.
Nie wszystko, co przypomina ból,
jest obojętnością, krzywym uśmiechem
przytwierdzonym do twarzy.
Nie rozumiem snów,
w których rodzi się pustka.
Miłość, okłamana na własne życzenie,
to tylko kilka lichych literówek,
wstępów bez zakończenia.
Nie, nie umiem lśnić, żeby zagłuszyć
cień słońca.
Łakome promienie gwiazd
wdzierają się pod mój oddech,
pod zmysły, których nie rozumiem.
Uwięziona w czterech ostrych kątach,
pozbawiona ufności
w zmartwychwstanie myśli - kołyszę się
niby dym na wietrze,
niby rozkoszne kłamstwo,
które każdy szanuje.
Zbliżam się
do twoich bezwartościowych złudzeń,
lawiruję między łzami,
ich lęk drażni mój węch,
moje uroczyste spełnienie.
Odmieni się w nas przyszłość,
cień bezpretensjonalnie opadnie na dno.
Dodane przez Koziorowska
dnia 03.10.2023 15:40 ˇ
2 Komentarzy ·
465 Czytań ·
|