przemawiam do drzew ptaków motyli
głośno mówię sama do siebie
szperam oczami w trawie
wyjmuję mrówkę - patrzę na nią dość długo
ostrożnie stawiam ją tam gdzie jej miejsce
chcę wyprać dawny czas - odnowić to co było złe
czyste pachnące powiesić na sznurze
wejść w to miękkie i ciepłe - wykraść z życia złote chwile
zataczam koła po obrzeżach miłości
która dawno wystygła choć z pamięci nie wyszła
wyobrażam sobie że znów jest taka jak była
podaje na talerzyku różową brzoskwinię
palce ścierają z ust słodki sok
głaszczą szyję przechodzą niżej
dają do zrozumienia że pragną więcej
biorą mnie całą -
w zamian dostaję pszczołę oblepioną miodem
okruchy z życia -
wprowadzam je w długie jesienne wieczory
choć wszystko należy do czasu przeszłego
i wiele tajemnic ukrywam w sobie
jednak wciąż czuję jak w zarodku duszy
rodzi się pieśń do rozbłysłych gwiazd
które letnią nocą pochylały się nade mną
z zapartym tchem przyjmowałam w siebie
tę magiczną jasność która brała we władanie
szczęście w rozszerzonych źrenicach
zachodzi słońce - jeszcze parę minut do zmierzchu
rozkołysane wiatrem trawy powoli zamieniają się w cień
niebo całe w ogniu roziskrzone przybrane w feerię barw
otwieram skrzypiące drzwi siedzę nad szklanką herbaty
czekam aż wyczerpie się cały zapas wspomnień
wyciągam kołdrę głaszczę poduszkę
robię znak krzyża - proszę o dobry sen
puch jesiennych ostów uczy pokory
Dodane przez Irena Plucińska
dnia 23.09.2023 13:53 ˇ
2 Komentarzy ·
187 Czytań ·
|