- Niech będzie pochwalony.
- Kto?
- No ja, bom na obraz oraz podobieństwo.
Jestem kurzem i kosmosem - wszystkim i niczym,
twórcą i tworem.
Szaleństwo.
- Kiedy ostatni raz...?
- Źdźbeł trawy pytać trzeba, które pamiętają
kształt na wieki wyciśnięty jak ślad dinozaurów -
młodych listków, które z pożądania drgają
patrząc na ciało - zaklęte
w carraryjski marmur.
lecz wierzę.
- Byłeś u spowiedzi!?
- Kto bredzi? Spowiadam się szczerze,
do bólu, żył otwartych, sennego znudzenia.
Wobec ciebie - Padre - i dziwek, które były piękne,
kąpiąc się w morzu boskiego jęczmienia -
już po fermentacji
w ich oczach zaklęte -
błękitnych.
A te krzywdy? Ee, jakby od niechcenia
rzucane jak kwiaty wczorajszej procesji
w tłum dziki, w otchłań, więc myślałem - jeśli
krwi nie ma,
to nie mam
nic już do zarzucenia.
- Grzesznyś synu...
- Sukinsynu? Klecho, masz rację, a jakże
jadłem chleb spleśniały i w cytrynie małże
piłem w kryształach i chłepcąc jak świnia
z rynsztoka
mea culpa - wina.
- Coś dobrego było, zbłąkana owieczko?
- Dziecko? A tak, coś tam po drodze się stało.
Kochałem, kiedy dreszczem rysowałem usta,
opuszkami dotykając marmurowe ciało.
To zamknięte w posągu
kamienistych pustkach -
całowałem
i żyło.
Kwitło jabłonią dojrzałą.
- Idź już! Odejdź!
- Spowiedź? A gdzie rozgrzeszenie?
Pokuta i żal, który ma wszystko naprawić?
Gdzie krzyż złocony, który dobro sprawi?
Wypełni treścią kosmiczne przestrzenie.
- Twoje życie pokutą...
- Cykutą? Jeśli dodać mogę...
i rozdrapać dawno zabliźnioną ranę...
Puk, puk, puk.
- Nie możesz.
Amen.
Amen.
Amen.
Dodane przez mirek13
dnia 16.06.2023 09:01 ˇ
10 Komentarzy ·
449 Czytań ·
|