Coraz mniej miewam snów zapamiętanych
W których się obraz w kolory ubiera,
Najczęściej tylko ruiny, łachmany,
Jakaś kołyska, połamany kierat.
Łąka już nie chce zielonością tańczyć
W uwiędłych chwastach nie znajduję wspomnień...
Mówią, że album otworzyć wystarczy -
Sepiowe twarze milczą zbyt dostojnie.
Nić pokrewieństwa zrywa pamięć marna
Jednaka szarość na wszystkich cmentarzach,
Tylko nawyki utrzymane w karbach,
Litanię imion pozwolą powtarzać.
A czasem nocą - szelest, chłodny dotyk
Z półsnu się zrywam. Trzeszczą stare schody.
|