|
dnia 10.04.2023 09:10
Wzruszający, wielowarstwowy obraz, w którym udało Ci się zawrzeć tyle odsłon !
Wspomnienia prostoty dzieciństwa, codziennego trudu wiejskiego chłopczyka, ciepłą pamięć o ś.p.Babuni, poczucie nieuchronnego wspólnego spotkania kiedyś tam, wysoko.. .. a wszystko połączone miłością i magicznym dźwiękiem dziecięcego imienia.. ..piękne. Serdeczności. |
dnia 10.04.2023 09:18
Druga strofa mi bliższa, o wiele bliższa niż pierwsza.
A to znaczy, że pierwszej nie będę pamiętać. |
dnia 10.04.2023 10:03
Z lewacko-madońskiej perspektywy wiersz oceniam bardzo wysoko. |
dnia 10.04.2023 10:05
masońskiej, miało być, ale jak to w wypadku tych, którzy gwałcą dziewice i zjadają niemowlenta, Zły się wdał. |
dnia 10.04.2023 10:13
Niemowlenta, co ja piszę, a kysz Zły. |
dnia 10.04.2023 14:21
Oj, Franuś, Franuś, to mnie zwiodło: pośród leliji na jeden głos z tym który zwiódł... Nie ma to jak u babci. Pozdrawiam. |
dnia 10.04.2023 15:54
Ciekawy wiersz, na pozór prozaiczny, nawiązujący do dzieciństwa, ale ukrywa głębszy sens. |
dnia 11.04.2023 18:02
Franuś
Pamiętam szczypy i ciągutki.
Chudobę, która nie już nigdy nie pójdzie w szkodę,
jak wchodzi we mnie starość.
Babcia zzieleniała się w ogrodzie,
doglądając kóz chłopaczyska z pędzidłem,
którego najchętniej przypalowałaby do jednej spódnicy.
Odnajdywana pośród leliji, śpiewała na jeden głos,
z tym który zwiódł, i nie ma z nim mojego imienia. |
dnia 11.04.2023 19:07
w ostatniej oszczędność jaką lubię,
zastanawiałem się czemu Twoje ostanie wiersze tak mi przypadły do gustu,
i szybko doszedłem do wniosku: interpunkcja!
ona pomaga takim jak ja, leniom, którym się nie chce czytać wierszy
po kilka razy, :)
pozdrawiam Franusia i Franka, |
dnia 13.04.2023 09:57
Franuś
Starałem się przedłużać słodycz odpustowych szczypów.
Krówki, chudoba ze sklepu lazła w szkodę mleczakom.
Nie wiem, od kiedy wchodziła we mnie starość,
jak będzie wzmiankowana przez trzy pokolenia wnuków.
Jeszcze ich dzieli dziesięć lat różnicy.
Moja babcia zzieleniała się w ogrodzie,
doglądając kóz chłopaczyska z pędzidłem,
którego najchętniej uwiązałaby przy jednej spódnicy.
Odnajdywana pośród leliji, śpiewała na jeden głos,
z tym który zwiódł, i nie ma z nim mojego imienia. |
dnia 13.04.2023 14:21
zapamiętam - ciągutek swojej chudoby...sympatyczny anachronizm warto wskrzesić w ramach życiorysów...choćby własnego... :) |
dnia 14.04.2023 16:28
Dziękuję za komentarze. |
dnia 19.04.2023 23:45
Mnie zainteresowała babcia, która zzieleniała się w ogrodzie.
Po pierwsze dlatego, że można odnieść wrażenie, iż ta kobieta stała się integralną częścią ogrodu, wrosła w niego jak drzewo, krzew czy te wzmiankowane lelije. Nieważne nawet, czy ów ogród wciąż istnieje, bez niej był, jest i pozostanie niewyobrażalny.
Po drugie - ogrodnictwo to jednak domena starszych ludzi. Może są bardziej cierpliwi, albo mocniej czują więź z ziemią? Czyli jest tu pewna obrzędowość.
Bo ten wiersz to nie tylko wspomnienie, to też celebracja.
Pozdrawiam,
Glo. |
|
|