Czasami trzeba umrzeć, żeby żyć od nowa,
Zgubić się w niepamięci, by zachować pamięć,
Sensów skrytych poszukać w nieznanych parowach,
Nową barwą rozpocząć na starym blejtramie.
Komuś zmierzchy potrzebne, innemu dnia świty,
Przy drzwiach pozamykanych zaczyna się bezsens,
Nie boli opuchlizna ze szlaków przebytych,
Dzwonami wyznaczona ostatnia już przestrzeń.
Odchodzę pełen winy z własnych niedokonań,
Rozgrzeszenie utkwiło w heblowanych deskach,
Jeszcze rżenie ostatnie drewnianego konia,
Jeszcze kropla ze smoły, dachu czarna łezka.
A myśli się okryły szczelnie w swoich zbrojach;
Gdy się znajdzie odkrywca, ożywa i Troja.
|