Niebo na mnie runęło. Już koniec z tym światem.
Serce moje płomieniem wszystko w pył zamienia.
Już nie błądzę. Nie szukam i nie mam zwątpienia.
Okryję się ogrodem. Schowam się pod kwiatem.
Nie umiem sobie radzić z odwiecznym tematem,
Uczuć serca największych w wirze uniesienia,
Kaskadą namiętności, słodkiego cierpienia,
Gdzie radość jest mi siostrą, a rytm ducha - bratem.
Wytrychem się dobieram do szczęścia krainy,
Błąkając się jak ślepiec w jej cudnych łamańcach.
Puch zwiewny chcę dogonić błękitnej dziewczyny.
By kończyć taniec godów, nie widzę przyczyny.
Tańcząc rytmy weselne po wszechświata krańcach;
Cały się zatraciłem, dla niej. Dla Krystyny.
|