siódma rano ojciec lat siedemdziesiąt pięć
szarpie za kołnierz syna lat pięćdziesiąt
wykrzykując żeby ten nie przychodził
na jego pogrzeb
białe nie chce być bezbarwną pastą do butów
czarne miarkuje charakter zgrzytaniem
nielicznych zębów
symbioza między literami nazwiska
w formie niepisanego płaczu
ojciec wciąż krzyczy i szarpie
syn wychodzi a przyszedł w sandałach
na piętnaście minut
nie było go rekordowy jeden rok dwa miesiące
i trzy dni
historia dzieli nadzieję na włoskowate wyobrażenia
pamięć przeciwdziała odkryciu dzieciństwa w kapuście
czy młodzieńczej aury w pełni księżyca
na marginesie
załóż skarpety bo to nie wypada
tak chodzić nieubranym chociaż
chodź jak chcesz
Dodane przez oskari valtteri
dnia 03.07.2022 07:34 ˇ
9 Komentarzy ·
319 Czytań ·
|