I. słony
już w łonie matki trzymałam kurczowo pępowinę
niczym himalaista linę na wierzchołek
choć prawdziwe szczyty pojawiły się
dopiero poza brzuchatym nieboskłonem
rozdartym jednym cięciem skalpela
podobno nie chciałam żyć - podłączyli tlen
wtłaczając introwertyczną skłonność
zamiast przestrzeni - wyssanej z krwią matki
(do dziś nie znoszę wyciągów krzesełkowych)
oto jestem - bosa baletnica na ostrzu lodu
z oczami hartowanymi solą
II. słodki
wczesnym latem w czerwcowy dzień
wystroiłam się w biel sukienki z halką
na kolistym fiszbinie
a włosy mieszały się z tiulem kiedy spadł
deszcz - pada? źle wróży
żebyś nie płakała całe życie
III. gorzki
czas niechcący pomazał
srebrnym pędzlem skronie
wokół oczu zapętlił pajęcze gniazda
z czarnymi onyksami w błękicie
porowaty język zamiast słów
odsłonił szczeliny na których zawisł
śnieżny nalot - zastygły
w goryczy pragnienia
Link
Link: https://www.youtube.com/watch?v=uHRegBYDQvA
Dodane przez Cobra
dnia 26.04.2022 22:16 ˇ
7 Komentarzy ·
272 Czytań ·
|