Oto papier
Schowany w biurku czarodziejskiej skrzynce
Tu obowiązuje zakaz wchodzenia z butami w
Twoje życie. Płonie, kiedy ogrzewasz się blaskiem
Świecy
Miej ją zawsze na parapecie z oknem
Na blokowisko. Wychodzą
Gwiazdy na przetarte niebo. Miejscami
Słychać banały.
Umierają drzewa. Tutaj
Będzie beton
Robotnik budowlany zajęty
Zarabianiem pieniędzy nie myśli
Ideologicznie. Dobry czas na
Zalepienie dziur w asfalcie. Powiedział
zamknięty w sobie dozorca
Ziemia obiecana zatańczyła w rytm katarynki
On nie. Chodził po chodnikach podwórek śmierdzących
Mydlinami. Zaczynał się i kończył dzień
Jak Bóg nakazał
Ktoś zarzucił myśli na ramiona
I dźwiga nierzeczywistość. Dnia wczorajszego
Znowu padało a chciało się ciepła. Teraz
Przyda się świeca. Tylko
Nici chirurgiczne nie pozwalają o sobie
Zapomnieć. To brak jedności pomiędzy nami
Chcemy żyć oddzielnie
Pan w białym fartuchu
Wyjmie stabilizację i naklei plaster
To co się zrosło. Będzie
Można rozciąć jeszcze raz
Dodane przez tlenófka
dnia 07.10.2007 13:31 ˇ
5 Komentarzy ·
406 Czytań ·
|