Bez złudzeń
Nie oczekujcie za każdym razem,
Od gwiazd spadających,
Spełnienia marzeń,
Bo w oczy nam sypie
Codziennie piasek,
Z klepsydry bez ścian,
Zmieszany z czasem.
Gorzko
Jarzębinowe krople czerwieni
Rozpamiętują ciepło promieni
Lata, po którym słuch przepadł dawno,
Ślad liściem zatarł, nicią jedwabną.
Czemu porzucił je ich dobrodziej?
Skulone w gronach sczezną na mrozie,
Więc trwały w nietrwaniu, a po jesieni
Cierpki smak żalu w gorycz się zmienił.
Jednym słowem
Od ziół i kwiatów balsamiczny zapach
Wnikał w zielenie licowego lata.
Słodszy od miodu był, półbursztynowy,
Żywicznie lepki, jak paw kolorowy.
Kiedyś, gdy wisiał, tam nad pawilonem,
Prośby gwiazd słyszał, bo zaciekawione,
By opowiedział im, jak pachnie lato.
Tu słów mu zabrakło, więc rzekł- bogato.
Granica
Lot nietoperza schwytam na lasso,
Bo moja gwiazda nie może zasnąć,
Od zapatrzenia w koła tęsknoty,
Kreślone skrzydłem, jak czarny motyl.
Zaciekawiona szarą istotą
Chce wiedzieć skąd są, z czego i po co?
Każdy krąg waży, mierzy jak umie.
Myśli i myśli i nic nie rozumie...
Czas relaksu
Powyżej skrzyżowanych nóg
Drewnianych krzeseł, przenikał
Herbaciano-słodki wieczór
W bursztyn naparu z imbryka.
Na dnie zaczajony czekał,
zanim ucichną turkoty,
Na noc letnią, która wiesza
Na wiśniach gwiazd bibeloty.
W tajemnicy
Gdy księżyc nacichał,
To złoty, to srebrny,
Wypili wieczór
Po łyku jednym,
A potem na łożu
Z baldachów kaliny,
Rozpromieniały
Dwa cherubiny...
Dodane przez ela_zwolinska
dnia 11.10.2021 22:27 ˇ
10 Komentarzy ·
234 Czytań ·
|