Widziałem ludzi przepełnionych gniewem
A rozmodlonych. O ból dla bliźniego.
Hańbiące prośby (co słyszał niejeden)
Nie przyjmowane - spadały labiedząc.
Bo po cóż niebu brać udział w przetargach,
Gdy rzecz się pyszni rodzajem struktury,
Z której wyziera miałkość i pogarda
Rodząca tylko drapieżny futuryzm.
Nic i niczego nie zobaczysz wzrokiem,
Gdy światło źrenic zasypiesz popiołem,
Znikną w niebycie zjawy chyżonogie
Będzie wciąż straszył każdy nowy dołek.
Złowieszczych modłów ktoś jednak jest świadkiem:
W zaułkach chichot - czeluście otwarte.
|