Bezimienne, przez wszystkich jakby zapomniane,
Snują się panny młode po swoich bezdrożach,
Poszukując miłości (choćby sfingowanej),
Strojne w różne półmody i tanie precjoza.
Pojedynczo, parami, wędrują w przestrzeni
Wielkich ciągów handlowych, deptaków, alejek,
Oczekują że dla nich los może coś zmienić
I szarość beznadziei nagle pojaśnieje.
Są gotowe przysięgać wierność i uczucie,
Na noc jedną, na wieczór, na czyjeś zachceniar30;
Nad ranem obolałe od nie swoich uciech
Chichotami maskują blizny w rozmarzeniach.
Jeszcze czasem gdzieś dzwonią, piszą SMS-y,
W zaklęcia ubierają - niedosyt i przesyt.
|