Przynaglam się w kierunku dopełnienia rzeczy,
Z dawna narastających, ozdobnych wawrzynem
I poznaję znikomość której nie śmiem przeczyć,
Gdy początkiem już budzi zalążek przeminięć.
Niosę taką bezradność, że niewyrażalne
Jest cokolwiek bym poczuł, zrozumiał czy stworzył;
Rzeczywistość chce skryć się w warstwie wirtualnej,
Milczy chaos początku, wprzęgnięty w ład boży.
Jest we mnie przepych zdarzeń, lecz także granica
Przed którą stokrotnieje niezdobyte słowo,
Choć często zauważam ogrom zapożyczeń,
Gdzie nadal tkwi bezradność, lecz tkwi też gotowość.
Okrążam zatem siebie, odziany w brak racji,
Sumę przeczuć biegnących z abstrakcyjnej dali
I w sen spraw ostatecznych (więc bez negocjacji),
Licząc, że jakąś jasność nade mną rozpalisz.
|