Zakończył się dzień i wieczór
zgasły guziki płaszczy wierzowców
woal mgły wzbił się ku niebu
przesłaniając gwiazdy
latarnie rozbłysły podpalając
ulice jaskrawym światłem
ktoś nie mając w zamiarze snu
snuje się z papierosem
na przeciwległym balkonie
nie widać jakiej płci jest dana postać
knajpa nieopodal "Biały wilk"
ciemna i pusta - aż dziw w oczy zagląda
gdyż jest piątek a właściwie już sobota
drzewa obok tworzą inny wymiar
istnienia, o tej porze to zmory
żywcem wyrwane z cienia
słupy telegraficzne stoją obronnie
jak krzyże - choć krzyż narzędzie egzekucji
jakże mógł stać się symbolem wiary?!
za dużo myśli, filozofuje - już
bezsenność która mnie tu ściągnęła
nie chcąc czuć się samotnie
balkon na przeciwległej ulicy
już zgasł, ucichła muzyka z nad sufitu, mgła opadła
znów dzień prześpię
by ona nie była samotna
i drzewa i słupy i sąsiedzi
tylko ja kolejnego wieczoru
skazana by ten sam scenariusz
obejrzeć od nowa.
|