Powiedzmy, że sonet (na motywach) dla Adama Ochwanowskiego z należną atencją złożony
Samotność, cóż po ludziach, gdy nie ma z kim wypić,
choć tłumy się szwendają, tłoczno na chodnikach,
a we mnie chęć zbratania gotuje się, kipi,
lecz, co kogoś upatrzę, wymawia się, znika...
Nieszczęsny, kto w potrzebie własny głos utrudził;
zapraszać chciał i stawiać, ciut może pogadać,
brak chętnych na flaszeczkę wśród mijanych ludzi,
całkiem świat na psy schodzi, och, biada nam, biada!
Z drżenia rąk, tembru głosu, czyż ludzie docieką
jak pali mnie pragnienie radosnej biesiady
jak marzy mi się dzisiaj ten leczniczy dekokt
po którym mógłbym nawet być mistrzem hendiadys.
Lecz patrzą na mnie dziwnie, nikt nie chce zrozumieć
- muszę mieć towarzystwo, bo sam pić nie umiem.
|