rozdygotane ulice trzęsą się świtem
lubisz kiedy do początku rozgrywa się dramat -
kruki dziobią
ranne tykanie wstaję, znikasz
do południa handryczą się sąsiedzi
w ciszy topię czekanie. za drzwiami zły pies
nie wchodzisz drzwiami ani oknem
wsuwasz się przez szparę między drzewami
tak kiedyś kwitły tam kasztany
dziś jarzenice
nigdy nie zobaczę czy cień ma swoje imię gdy wołam
li tylko drażni mnie podniebienie
przez igły leżące na parapecie
z przyjściem zostawiasz jedną więcej. w powietrzu, śniegu
chlupie herbata niesłodka jak śmieszne aniołki liptona
najlepiej wychodzi zlepiony w szkło list na jezdni
że kiedyś że jutro że zawsze w cztery
Dodane przez tycja
dnia 30.09.2007 15:49 ˇ
4 Komentarzy ·
962 Czytań ·
|