Bóg wcale nie oszalał. Oszaleli ludzie,
mający wolną wolę i świadomość czynu.
A na bulwarze ciała; sióstr, mężów i synów
i zbłąkana nadzieja - odarta ze złudzeń.
Planowana nienawiść, tchórzliwe demony,
wynurzają się z długo budowanych cieni,
w kierunku bezradności, którą trudno zmienić
gdy śmierć nadchodzi z całkiem nieznanej nam strony.
Niewinni, szarzy ludzie zwykłej codzienności,
płacą krwawe rachunki za szaleństwo świata,
za idee, że można przeciwności swatać,
za cynizm, za obłudę, ucieczkę czy pościg.
Czy wśród ciszy konduktów, martwej, chociaż tłumnej,
nadal wierzyć będziemy, że Człowiek - brzmi dumnie?
|