Oplatają mnie sprawy niedopowiedziane,
Nieudane rozkosze, łuk sczerniałej tęczy,
Sny ciągnące się w przepaść (zwłaszcza te nad ranem)
I ból tak oswojony, że przestał już dręczyć.
Myślę, nie ma już bólu, a on wciąż tkwi we mnie
jak ślady po ukłuciach, jak ropień podskórny
i znajduje wciąż nowe szramy własnych pęknięć;
a niebem suną cienie zjaw ponurych, chmurnych.
Otacza mnie bezbarwność zmęczonej nadziei
Że może coś się zdarzyć, a nie wiem dlaczego,
I nic się tak naprawdę do końca nie zmieni,
Tylko zjawy po śladach podążają, śledzą.
Lecz słyszę także głosy: - człowieku, ty żyjesz!
I ślady są nie twoje i buty niczyje.
|