Nie mogę Cię odnaleźć. Szukam po kieszeniach,
wśród pomiętych papierów, w których może jesteś
zniekształconym adresem, prędką metaforą
stworzoną na użytek kruchej przyjemności.
Patrzymy wciąż tak samo - widzimy inaczej.
Wynajduję po kątach rozrzucone ślady
własnej nadaktywności, czy też może żalu,
że znikąd nie nadeszło dla mnie rozgrzeszenie,
choć pokutę odbyłem przed nastaniem zimy,
pielęgnując w pamięci co chciałem ci wyznać.
Teraz czekam na ciebie i miejsce w zaułku
gdzie się nasza wzajemność spełni nieodpłatnie.
Już mrok. Rozbłysły światła sklepowych neonów
i manekin z wystawy puszcza do mnie oko.
|