Nie ma namacalnego. Wszystko tylko cieniem.
Z jakiejś imaginacji wyłupany fragment;
Widzę kontur - dotykam. A on nie istnieje,
Lub gęstniejąc kształt własny z wolna zmienia w magmę.
To jest sen zbyt bolesny, by przetrwał codzienność
W której osierocenie biegnie po chodniku
I niepewność ma w ruchach i twarz ma niejedną;
Słabnąc - ciszę znajduje w kępie żywotników.
W pamięci komputera niedomknięte wersy
Wiotczeją w tyglu znaczeń, którym gdyby nadać
Taką formę zawiłą, w taki ubrać język,
Że się wyśni martwota w barwnych cepeliadach,
To kształtów by nabrało i drzewo i kamień.
I murem mur by został. I pamięcią - pamięć.
|