Rozkołysałem się sam w sobie
na lepsze jutro, kawy dzbanek
i może sen wam swój opowiem,
gdy ogarnąwszy całość - wstanę,
a przez tętnicę się przetoczy;
mruganie sowy, błysk igliwia,
zbyt krótki spacer (gdzieś do Młocin),
ważki tańczące na amfibiach.
Lecz jaki spacer? Jakie jutro?
Kalendarz sam już kartki zrywa
i abecadło się potłukło
i nic się nie chce znów pozszywać.
Coś przeminęło i nie wróci,
jeszcze się czasem sen rumieni,
dzisiaj coś było w nim o chuci,
lecz tuż nad ranem się odmienił
i jakby bardziej już na czasie,
kazał odmówić pięć zdrowasiek.
|