Przekornie obdarzyła w ból matka natura
te postaci, co szepczą, a mogłyby głośniej
uskarżać się, zawodzić, lub aby coś wskórać;
zamknąć słowa w kadencję i przestrzeń w przenośnie.
Czasami się odzywa niespokojne echo
(czegoś, co już zmartwiało w pełnym zapomnieniu),
i monolog zostaje niepewną pociechą,
a dialog się zasupłał i w inny świat przeniósł.
W takim bólu znajduję nieporadność myśli,
w zbytniej powściągliwości, nie trafianiu sedna,
że sensu nawet nocą nie pojmiesz, nie wyśnisz,
(z monosylab chłód ciągnie i trudno je zjednać).
Niezwerbalizowane myśli nic nie znaczą,
Słowa mogą coś kończyć lecz mogą też zacząć.
|