Drogę mi starą zabierają. Już
wyznaczyli krawężniki, już
zasypali w ferworze dzikim
tajemne przejścia - mateczniki.
Drogę mi starą zabierają. To,
co najdroższe - lecznicze, bliskie.
Już wystraszyli sarny, lisy, kawki,
jastrzębie - cień pod liściem.
Cichutką, leśną... zabili drogę. Korzenie,
które biegły swobodnie, stare kamienie,
szmer pod stopami - pochodnie ciszy.
Gasną pochodnie!
Zaraz zaleją wszystko asfaltem,
by towarzystwo z metką na czole,
nie zakurzyło firmowych gaci, rowerków,
czapek, bucików, klapek.
Drogę najmilszą zamordowali.
Mój dobry Boże! Płaczą Sosny
i Buk, choć wiosną znów zielony,
żałośnie szepcze rozżalony - zabili drogę, zabili...
Echem, łzy się mieszają z lasu oddechem.
Dodane przez Milianna
dnia 17.05.2020 15:33 ˇ
5 Komentarzy ·
325 Czytań ·
|