zanim barwny pstry kierat zaprzężony w konie
znowu z miejsca poruszy rozedrgany kłus
każda z dziewcząt w nim cicho patrząc w lustra tonie
nieskora błędnym wzrokiem obrzuca róż ust
a gdy pewna już cała na znak splótłszy dłonie
na grzbiecie swego zwierza gotowa gnać w dal
trzęsie cały się kierat i rżą barwne konie
i od stępa przez galop żwawym kłusem w cwał -
przez przechodniów spojrzystość zadumane twarze
po niebieską bezistność czerwień złoto pól
gdzie - się kręci wiruje - strach równy zabawie
w słowie jednym i zwiewnym osobno sto słów
|